Poniższy tekst jest autorstwa Zbigniewa Molendy i pochodzi z miesięcznika "Świat Kolei"
Budowa torowiska
Tory są podstawowym, stałym elementem
makiety. Ich montaż nie jest trudny, ale wymaga szczególnej
staranności, aby nasze modele taboru poruszały się bezawaryjnie. Musi
on też oczywiście swoim wyglądem odpowiadać pierwowzorowi.
W modelu podtorze wraz z podsypką
zastępuje się ściętą obustronnie ukośnie listwą o grubości około 5 mm,
czyli tzw. podsypką fałszywą, przymocowaną do płyty makiety. Dopiero na
niej układa się tor, po wcześniejszym dokładnym wytrasowaniu linii
wyznaczającej jego środek. W samym torze środek ten wyznaczają zwykle
otworki na gwoździki, które muszą się pokryć z wytrasowaną linią.
Umocowanie fałszywej podsypki do płyty makiety i potem samego toru
modelarze wykonują różnie. Nie chcę tu narzucać żadnego rozwiązania,
wspomnieć tylko wypada o materiale fałszywej podsypki. Może to być
listwa drewniana lub pilśniowa, lecz często stosowana bywa mata korkowa
lub nawet guma czy styropian. Robią tak ci, którym zależy na wyciszeniu
odgłosów jadącego taboru. Trzeba wiedzieć, że wyciszenie takie zawsze
jest tylko częściowe, ale ma to sens zwłaszcza w przypadku dużych
makiet klubowych, gdzie kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt
poruszających się jednocześnie pociągów wywołuje uciążliwy hałas.
Niezależnie od tego, jakiego materiału użyjemy, musi on poddawać się
działaniu kleju, którym mocujemy materiały dekoracyjne. Polecam do tego
celu wikol, więc najlepiej używać materiałów drewnianych lub
drewnopochodnych.
Tor musi być dobrej jakości i odpowiadać
skali modelarskiej. W przypadku skali HO, HOe czy HOm, a także N nie ma
z tym większych problemów. Dobry materiał torowy renomowanych firm nie
jest wprawdzie tani, ale warto go nabyć - pozwoli to uniknąć
późniejszych kłopotów ruchowych na makiecie. Dla HO dobrze jest użyć
torów firmy P/7z-zwłaszcza szczególnie udanej, najnowszej wersji.
Niezły jest też tor firmy Roco, zwłaszcza systemRoco-Line. Zaawansowanym
modelarzom o wyrafinowanym guście polecam najlepszy tor jaki istnieje -
japońskiej firmy Shi- nohara. Niestety jest on nadal trudno
osiągalny i bardzo drogi, a poza tym nadaje się wyłącznie do modeli
wyposażonych w koła o profilu RP25. Miłośnicy wąskotorówki HOe lub HOm
mogą użyć
torów firmy Roco (tylko HOe),
najlepsze jednak spośród obecnie dostępnych są tory firmy BE- MO. Również
Shinohara produkuje tory wąskotorowe, jednak trudno je zdobyć.
Zwolennikom skali N wypada polecić firmę Fleischmann i jej
asortyment Piccolo, w tym również całkiem niezły tor.
Jeśli jednak nie dysponujemy wymienionym
materiałem i z różnych względów nie możemy go nabyć, wystarczy nawet
tor jakiś czas temu produkowany w Polsce. Jest wprawdzie nie najlepszej
jakości i znacznie przeskalowany, ale wady te dadzą się stosunkowo
łatwo usunąć bądź skorygować. Dotyczy to przede wszystkim szyn. Są one
zbyt wysokie oraz mają za szerokie główki. Najprostsze, co można
zrobić, to opiiować główki na półokrągło (jak u Pilza) i wygładzić
papierem ściernym o gradacji 700. Następnie wierzch główki cynujemy,
aby usunąć nienaturalny kolor mosiądzu. Używamy dobrze nagrzanej
lutownicy o mocy min. 150 W oraz topnika w postaci chlorku cynku. Cyna
musi się równomiernie rozpłynąć na powierzchni główki i utworzyć
jednolitą, srebrzystą powłokę. Następnie końcówki szyn należy spiłować,
aby ułatwić ich wsuwanie w taśmę podkładów - dotyczy to szyn wszystkich
firm, nawet tych najlepszych.
Tak przygotowane szyny wsuwamy w taśmę
podkładów i układamy tor na makiecie. Położenie torów musi być
dokładnie wytrasowane, a tor ułożony na tej trasie bardzo starannie -
zwłaszcza na lukach, jeśli używamy elastycznych, długich odcinków.
Przed ostatecznym zamocowaniem tor należy naprostować (jeśli to
konieczne) oraz wypoziomować. Prostowania unikniemy, jeśli szyny przed
montażem do podkładów pozbawione zostaną skrzywień i zwichrowań.
Natomiast poziomowanie jest konieczne, ponieważ zarówno spodnia strona
podkładów, jak i materiał użyty na fałszywą podsypkę bywają nierówne.
Wystarczy w tym celu podłożyć pod zaklęśnięte miejsca na torze kawałki
papieru, poskładane do odpowiedniej grubości. Następnie,
Przekrój torowiska w naturze i w
modelu
gdy już usunięte są wszystkie
nierówności, za- mocowujemy tor ostatecznie (dobicie gwoździ,
przyklejenie ftp.). Wtórze produkcji polskiej dopiero teraz wygładzamy
pocynowane główki szyn papierem ściernym o gradacji 1000 lub 1200
uważając, aby całkiem nie zeszlifować cyny.
Kolejna operacja to kalibrowanie toru.
Jest ona bezwzględnie konieczna w przypadku toru polskiego, a także w
przypadku luków sztywnych starej wersji Pilza. Otóż prześwit toru
prostego powinien wynosić dokładnie 16,5 mm, zaś w łukach o promieniu
500 mm i mniejszym - 17,0 mm dla skali HO (w innych skalach należy to
zbadać doświadczalnie). Wymienione rodzaje torów są „za ciasne"
zwłaszcza w lukach, gdzie nominalny prześwit, tak jak w oryginale,
powinien być nieco powiększony.
W tym celu należy przygotować dwa kalib-
rowniki stalowe według podanego szkicu.
Tak wykonane kalibrowniki osadzamy w
drewnianych rękojeściach np. od starych pilników. Pamiętajmy, że
średnice robocze D muszą być wykonane dokładnie. Całość
najlepiej zlecić zaprzyjaźnionemu tokarzowi. Jeśli ktoś ma taką
możliwość, kalibrowniki należy wykonać z materiału 40H lub innej stali
do hartowania, wytoczyć średnice robocze wstępnie o ok. 0,5 mm większe
od założonych, następnie kalibrowniki zahartować do 45-50 HRC i
szlifować wykańczająco średnice robocze na podane wymiary D. Mniejsze
kalibrowniki (D = 17,0 mm) wstawiamy średnicą roboczą pomiędzy szyny i
dociskając z wyczuciem kołnierz do główek, przesuwamy kilkakrotnie
płynnymi ruchami przez całą długość wszystkich torów wraz z łukami,
dopóki nie wyczujemy wyraźnego zmniejszenia oporów tego przesuwania.
Następnie to samo robimy większym kalibrownikiem, ale tym razem
wyłącznie w tukach! Wskutek naturalnego sprężynowania materiału
podkładów uzyskamy poprawne prześwity, mimo że robocze średnice
kalibrowników są od nich większe. Jeśli chcemy ułatwić sobie pracę,
należy spróbować przed kalibrowaniem nagrzać taśmę podkładów między
szynami np. za pomocą suszarki do włosów lub opalarki (ostrożnie z
opalarką, aby podkładów nie roztopić - operować z większej odległości).
Następnie mierzymy prześwity toru i jeśli są dobre, wykonujemy próbę
ruchu taboru, najlepiej wagonem dwuosiowym o dużym rozstawie osi lub
jeszcze
Profilowanie główki szyny
lepiej wagonem trzyosiowym np.
boczniakiem. Jeśli model porusza się bez zastrzeżeń, możemy przystąpić
do wykańczania torowiska.
Zaczynamy od przygotowania mleka wiko-
lowego, tj. wikolu rozcieńczonego wodą mniej więcej do gęstości właśnie
świeżego mleka. Potrzebować będziemy sporo tego środka - tym więcej, im
więcej torów mamy do wykonania. Na początek wystarczy okoto 0,25 litra.
Kolejnym potrzebnym materiałem jest podsypka dekoracyjna, najlepiej w
postaci naturalnego grysiku, przesianego w celu oddzielenia
odpowiedniej wielkości frakcji. Firmy modelarskie oferują taki grysik,
już przygotowany we frakcjach odpowiednich do danej skali. Zwykle
materiał ten nie jest drogi. W ostateczności można użyć
gruboziarnistego piasku, również odpowiednio przesianego.
Za pomocą dużego sztywnego pędzla
(pędzle opisano wcześniej) smarujemy torowisko mlekiem wikolowym,
szczególnie starannie między podkładami. Nie przejmujemy się
pobrudzeniem szyn - smarujemy wszystko „jak leci", na szerokości nieco
większej od fałszywej podsypki. Następnie zasypujemy torowisko podsypką
dekoracyjną dość grubą, równomierną warstwą aż do przykrycia podkładów.
Wygładzamy tę warstwę w załomach i wyrównujemy do wysokości podkładów
za pomocą płaskiego, drewnianego klocka o grubości ok. 12 mm (musi się
on zmieścić pomiędzy łapkami podkładów). „Szorujemy" klockiem po
podkładach tak długo, aż usuniemy nadmiar podsypki i podkłady staną się
widoczne.
Operację tę wykonujemy odcinkami nie
dłuższymi niż 100-150 mm, aby nie dopuścić do przedwczesnego
wyschnięcia kleju. Niektórzy tę wstępną operację wykonują z użyciem
płynu do mycia naczyń zamiast kleju, a dopiero po poprawnym, wstępnym
uformowaniu podsypki „zakrapiają" ją obficie mlekiem wikolowym. Ma to
tę zaletę, że nie trzeba wstępnego zasypywania dokonywać odcinkami,
tylko można od razu przygotować wszystkie tory, a następnie zakrapiać
je wikolem. Wybór pozostawiam Czytelnikom.
Po uformowaniu podsypki sprawdzamy, czy
jest ona dostatecznie nasączona wikolem. Miejsca zbyt suche ponownie
zakrapiamy. Można to robić strzykawką, rurką lub nawet dużym miękkim
pędzlem. Raz jeszcze oglądamy nasze dzieło, poprawiamy drobne
niedoróbki i pozostawiamy do wyschnięcia. Szczególną uwagę należy
zwrócić na usunięcie drobin podsypki z
Uwaga: szyn nie należy przecinać
szczypcami, lecz najlepiej piłką włosową do metalu
Końcówki szyn przed wsunięciem w
taśmę podkładów należy opiłować
Kalibrownik do toru HO
powierzchni bocznych szyn. Należyto
zrobić dokładnie, aby zyskać naturalny wygląd toru i bezbłędny ruch
taboru po nim.
Po wyschnięciu podsypki przyklejamy na
obrzeżach torowisk fragmenty trawy dekoracyjnej. Najlepsza jest, o
dziwo, trawa dawnej NRD-ow- skiej firmy Vero. Warto wiedzieć,
że arkusz trawy zawsze obficie zwilżamy wodą przed przyklejeniem i
nigdy nie tniemy nożyczkami - zawsze oddzieramy potrzebne fragmenty po
zwilżeniu. Zwilżamy zaś zawsze od strony papieru, pod strumieniem wody
z kranu. Przyklejamy mlekiem wikolowym tak, aby granica trawy od strony
toru była o ok. 10 mm oddalona od granicy podsypki. Po wyschnięciu
trawy miejsce to zwilżamy obficie mlekiem wikolowym i zasypujemy
równomiernie bardzo drobnym piaskiem, najlepiej kwarcowym, uzyskując
imitację rowu odwadniającego. Przejścia pomiędzy trawą i piaskiem oraz
piaskiem i podsypką powinny być płynne. Nie używamy zbyt dużej ilości
piasku, a przed jego wyschnięciem poprawiamy imitację rowu, dogniatając
go okrągłym patyczkiem, np. trzonkiem pędzla.
Gdy już torowisko całkowicie wyschnie,
wydmuchujemy z niego nadmiar materiału dekoracyjnego, nie związanego
klejem. Najlepiej zrobić to końcówką odkurzacza podłączoną odwrotnie
tj. „na wydmuch" zamiast „na ssanie". Jeśli przy tej okazji odsłonią
się nienaturalnie wyglądające ubytki, to wypełniamy je odrobiną
właściwego materiału i kroplą wikolu. Po wyschnięciu uzupełnień można
przystąpić do malowania.
Rozrabiamy brąz z odrobiną czerni tak,
aby uzyskać kolor ciemnego nalotu na naturalnej podsypce. Jeśli ktoś ma
z tym kłopoty, powinien zaopatrzyć się w naturalny kamyk z takim
nalotem i porównując, dobrać odpowiedni kolor. Farba nie powinna być
zbyt gęsta, aby zdołała wniknąć w głąb materiału dekoracyjnego. Staramy
się malować niezbyt obficie, aby farba nie tworzyła nienaturalnych
zbryleń. Malujemy średnim, sztywnym pędzlem, dość mocno dociskając go
do podsypki. Starajmy się omijać strefę piasku, za to pokrywamy farbą
możliwie dokładnie boczne powierzchnie szyn. Jeśli nasze szyny są zbyt
wysokie, takie pokrycie obniży je optycznie, a szynom dobrym nada
naturalny wygląd. Opisane wcześniej farby artystyczne dają stosunkowo
trwałą powłokę, która w sposób naturalny matowieje w miarę schnięcia.
Następnie oczyszczamy główki szyn z farby, najlepiej za pomocą kawałka
twardej, płaskiej deseczki. Zarobiona na półokrągło główka polskich
szyn odsłoni się wtedy tylko częściowo -
w pobliżu szczytu, co optycznie ją zwęzi. Porównanie tak przygotowanych
torowisk z torów gorszej i lepszej jakości ujawni zbliżenie wyglądu obu
rozwiązań - tor gorszej jakości okaże się już „do przyjęcia". Gdy farba
wyschnie (potrzeba na to ok. 3 doby), kontynuujemy malowanie, tym razem
rowów odwadniających. Na nich właśnie wykonujemy płynne przejście od
koloru ciemnobrązowego do zieleni trawy. Wykonujemy to poprzez
stopniowe dodawanie do brązu żółci, a następnie zieleni. Dążymy w
końcowej fazie do uzyskania odcienia użytej trawy. Niewielkie ślady
ciemnej zieleni na dnie rowu imitować będą występujące tam zwykle
glony. Cały czas pamiętamy, aby nigdzie nie występowała wyraźna granica
pomiędzy kolorami - przejścia muszą być płynne. Malujemy tak długo, aż
osiągniemy zadowalający rezultat i następnie odkładamy wszystko do
wyschnięcia.
Trzecim etapem jest malowanie
wykańczające. Gdy dokładnie przyjrzymy się torowiskom w naturze
zauważymy, że np. przed semaforami wjazdowymi, przystankami itp.
ciemnordza- wy odcień podsypki toru szlakowego wyraźnie się rozjaśnia.
Jest to spowodowane faktem, że podczas hamowania na torowisko zsypuje
się materiał ścieranych klocków hamulcowych, który tam intensywnie
koroduje - stąd wyraźny odcień jaśniejszej rdzy na wystających
częściach kamyków podsypki i podkładach. Uzyskanie takiego efektu
wymaga pewnej wprawy-trzeba malować delikatnymi, ale zdecydowanymi
muśnięciami samego wierzchu podsypki. Właściwy kolor uzyskamy, dodając
do brązu nieco czerwieni i żółci. Tak poprawiamy torowisko tylko we
właściwych miejscach, wymienionych wyżej. Ostatnim uzupełnieniem będzie
imitacja wilgoci i kałuż, zalegających miejscami w rowach
odwadniających. Potrzebny będzie do tego zwykły, bezbarwny lakier
olejny. Najlepiej „wkropić" go obficie w żądane miejsca bez użycia
pędzla, wlewając np. z malej, blaszanej rynienki. Wtedy lakier sam
naturalnie się rozpłynie, doskonale imitując wilgoć. Po przeschnięciu
torowiska są gotowe. Może jeszcze trzeba doczyścić główki, co ujawni
próba kontaktu elektrycznego z kotami lokomotywy.
Zbigniew Molenda |